Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Wywiad z Panem Wojciechem Pogaszem

Pszczółki Pana Pogasza

 

Wywiad z Wojciechem Pogaszem, 59 -letnim mieszkańcem Siedleczka, pracującym w fundacji swarzędzkiej, zajmującym się administracją i nauczającym przedsiębiorczości w jednej z klas licealnych. W ramach projektu „Jesteśmy ludźmi z pasją” Pan Pogasz zgodził się Nam opowiedzieć parę ciekawostek, dotyczących swojej pasji, a mianowicie mowa tu o pszczelarstwie.

 

 

- Kiedy zaczął się Pan interesować pszczelarstwem?

 

- Bardzo dobrze pamiętam, było to 8 lat temu. Było to dzień przed moimi 50 urodzinami.

Po sobotniej mszy świętej, wracając z kościoła do domu, wraz ze swoją rodziną, podjeżdżając pod posesję, zobaczyłem, że stoją na ganku trzy surowe ule. Zostały one zakupione w ramach rodzinnej zrzutki przez moją żonę, Dorotę, która kupiła je, uprzednio skonsultowawszy się z ówczesnym księdzem proboszczem Dudkowiakiem, który tez był pszczelarzem. No i pojechała i kupiła te ule i tak to się, zaczęło, ta cała moja pasja, czyli dokładnie 8 lat temu.

 

- Ile pan poświęca czasu na swoją pasję?

 

- Pszczelarstwo jest taką specyficzną pasją która potrzebuje czasem więcej, a czasem mniej czasu. Wiadomo, że przez pół roku nie ma nic do robienia. Należy ostrożnie się zachowywać, żeby pszczoły nie straciły energii, którą zgromadziły przez całe lato.

W moim przypadku, przy tych 6 ulach, które posiadam, jest to około 2 godzin tygodniowo, w tym okresie czasu, kiedy trzeba robić staranne przeglądy. Natomiast w momentach, kiedy trzeba karmić pszczoły, to faktycznie 2 godziny dziennie trzeba poświęcić, żeby dać tym pszczołom jeść. Ale to tylko przez krótki okres, trwający około tak dwóch tygodni.

W tym czasie, jak już mówiłem, trzeba dokonywać starannych przeglądów. Ja mam czas, ale w weekendy, ale takie przeglądy można robić wieczorem, a nawet się zaleca. Jest to okres, w którym będzie dochodziło do tak zwanych rójek. Czyli do tego, iż pszczoły będą szukać lepszego miejsca do zamieszkania, a dzieje się to w określonych godzinach, zazwyczaj przed południem. Mnie w tym czasie nie ma w domu. Właśnie dlatego czas na pasję trzeba mieć, ponieważ może mnie ominąć frajda złapania takiego roju. Ominie mnie też możliwość uniknięcia straty. Mieć rodzinę o podwójnej liczebności, a mieć rodzinę o połowę mniejszą, to jest różnica.

 

- Jakie straty pan ponosi w związku z taką ucieczką roju?

 

- Jeśli ucieknie matka, to zostać w rodzinie powinna, choć nie zawsze tak jest, młoda matka. I ta matka w zasadzie jest zdolna do przejęcia roli starej matki. No i taka młoda matka musi polecieć na lot godowy, żeby dać się zapłodnić, by mogła składać jajeczka. Wiec strata polega na tym, że samo wyjście królowej z ula wiąże się ze stratą, no bo taki lot może trwać parę tygodni, a zanim nowa królowa będzie zdolna do składania nowych jajeczek, mamy już stratę rzędu miesiąca, wiec taki sezon można już zaliczyć do straconych. No bo tam jest tak , w ulu oczywiście, że każda pszczoła robotnica ma swoje zajęcie, a każda z nich w okresie swojego życia. Jak mają nieszczęście przepoczwarzyć się na wiosnę, żyją krótko, bo one muszą pracować i strasznie ciężko pracują, więc ich żywot trwa tak krótko, do około 6 tygodni. Ale te, które przepoczwarzyły się na zimę, czyli we wrześniu, październiku, bo potem to już cały ten cykl rozrodczy zamiera, to te pszczoły muszą przetrwać aż do wiosny. Jakby nie przetrwały i na wiosnę otworzylibyśmy martwy ul, to nie ma roboty, koniec. Dlatego właśnie one żyją tak długo, jeśli już ucieknie nam połowa całej rodziny, to zostaje druga połowa, która zostaje taką rodzina specjalnej troski. Trzeba się nią zająć, żeby przetrwała całą zimę i wtedy zamiast brać od nich, musimy im dawać i to jest sama w sobie strata.

 

- Ile przeciętnie żyje taka pszczela rodzina ?

 

- Pszczela rodzina może żyć wiecznie, natomiast w takiej rodzinie trzeba co jakiś czas wymienić królową. Powód jest następujący, taka matka z biegiem lat staje się coraz mniej wydajna w tym „rodzeniu” i po tym, jak jeden raz dała się zapłodnić, to ma zdolność składania tysięcy jajeczek dziennie. To są niewiarygodne ilości. Przy czym tutaj taka mała dygresja, że ta królowa potrafi wybrać, gdzie złoży jajeczko zapłodnione a gdzie niezapłodnione, z niezapłodnionego powstaje truteń, a z zapłodnionego powstaje pszczółka robotnica, i taka matka żyje około 5 lat. Ale człowiek skraca jej żywot do 3 sezonów, ponieważ człowiek dba o to, aby zapewnić rodzinie jak najlepszą wydajność, właśnie po to, żeby nie ponosić strat. Nowa królowa zapewni lepszą wydajność. Oczywiście można czekać, aż one same wyhodują sobie nową królową, i to jest tak zwana cicha wymiana, ale dopóki królowa jest w miarę zorientowana, co się dzieje w ulu, to jest w stanie znaleźć każdą konkurentkę i ją zasztyletować. No na tym w końcu polega bycie królową nie tylko na składaniu jajeczek, ale także na rządzeniu, bo one w ten sposób rządzą. Człowiek zabija im królową dlatego, aby narzucić im swoją propozycję wyboru innej matki, niepochodzącej z tej rodziny. I tak od dawna jest, że pszczelarze mają swoje matki, które hodują, i sprzedają je, i one się charakteryzują na przykład małą rojliwością, wiec skoro zaczęliśmy od strat - to mamy tu kapitalną cechę. I teraz wiecie jak ważne jest, żeby zachować cechę pierwotnie występującą u danej matki, i co się dzieje kiedy jedna z córek tej kapitalnej królowej zostaje matką, no robotnice wybierają sobie jedną, i karmią ją znacznie dłużej pszczelim mleczkiem, i jak już dorośnie, i wróci po zapłodnieniu to już jej starczy na całe życie. Więc jak ten hodowca będzie chciał nam sprzedać taką matkę, to nie będzie wiedział, jakie cechy ma ta nowa matka, córka tej wspaniałej, bo on nie wie, jaki materiał genetyczny przekazał jej ten truteń, i nie będzie wiedział, jaki ona posiada, i nie będzie mógł tego napisać o niej. Tak więc, matka żyje tyle, na ile jej pozwoli pszczelarz. Bo jak pozwoli pszczelarz na taką cichą wymianę, to one mogą się zrobić takie wściekłe, albo rojliwe. Wiec mamy załatwiony temat, jak długo żyje taka pszczela rodzina i mianowicie, że trzeba im dostarczać nową matkę.

 

- Odnosił pan jakieś sukcesy w pszczelarstwie? Brał pan udział w jakichś konkursach, zawodach?

 

- Ale co ty, za dużo tego, ja to jestem taki abnegat, że nie biorę udziału nawet w życiu społecznym pszczelarskim, czyli nie jestem członkiem koła pszczelarskiego, po prostu robię to absolutnie dla własnej satysfakcji i na użytek własny, więc mogę w każdej chwili zakończyć tę działalność, a przede wszystkim, nie ścigam się, nawet w tych pożytkach, w tych ilościach miodu, nie mam takich ambicji, więc nie.

 

- Ma pan jakieś ciekawe nieprzyjemne sytuacje związane ze swoją pasją?

 

- No najbardziej ciekawa nieprzyjemna sytuacja, to było to likwidowanie tych pszczelich rodzin, rodzin które się wściekły, i w pewnym momencie musiałem sobie powiedzieć „dość!”. Bo ludzie do mnie przychodzą nie po to, żeby być użądlonymi, no czasami ktoś może być uczulony, a one szukały zwady. I to wcale nie jest prawdą, co się małym dzieciom mówi, że nie jak nie zrobisz krzywdy, to ciebie pszczółka nie zaatakuje. Nieprawda, to zależy od wielu czynników, również od tego czy „śmierdzimy” czy jesteśmy jakimiś kosmetykami popsikani, tak, że możemy pachnieć według nas, a dla nich to jest smród, wiec likwidowanie tych rodzin było takim zabiegiem okrutnym, i takim brutalnym, bo pszczelarz to chce dla nich jak najlepiej, i matkę to też trzeba zabić, ale dla dobra całej reszty. Ale to wtedy nie było żadnego alibi, bo ja właściwie dążyłem do tego, że „ZGIŃ MARO DO PIĄTEGO POKOLENIA W PRZÓD!!!”, i to nie było łatwe, bo to była eksmisja na bruk. Ja musiałem wyrzucić je na trawę i jak już je wyrzuciłem, i zaniosłem ul tam, skąd go wziąłem, to one do niego wrócą, bo one mają jakby pamięć fotograficzną.

 

I więc, jak nie ma żadnego innego ula w tym miejscu, to pchają się do tego obok, najbliższego, i tamte wyczuwają, że „ooo ty nie jesteś od nas” i łapią je „za szmaty”, no za te włoski i często obdzierają się ze skóry i ta pszczoła zostaje taka goła. To udaje się pojedynczym, bo pamiętajmy, że w tym ulu rządzi inna królowa. I pamiętajmy też, ze jak tak pszczółka wejdzie, to ona zaraz zemrze. To była taka nieprzyjemna dla mnie sytuacja, jeśli chodzi o pszczelarstwo.

 

- Dzięki temu ze zgodził się Pan poświęcić swój czas na udzielenie nam wywiadu, na pewno przybliżył pan większości z nas parę ciekawostek dotyczących Pana pasji. Bardzo dziękujemy.

Sprawdź stan powietrza w Brzeźnie

Uczeń z pasją - projekt

Kalendarium

Rok wcześniej Miesiąc wcześniej
Marzec 2024
Miesiąc później Rok później
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nie
26 27 28 29 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Imieniny

FACEBOOK SP BRZEŹNO